U mnie zawsze zrywali faceci - właściwie nie zrywali, po prostu przestawali się odzywać, dzwonić itd. Ja szczerze mówiąc nigdy nie robiłam z tego afery, nie chce to nie. Niech spada na drzewo prostować banany, albo krzywić mandarynki. Nigdy tez nie dopytywałam się Ich o co chodzi. W końcu to Oni mieli problemy, a nie ja. Moje zachowanie najprawdopodobniej było wynikiem tego, że żadnego z Nich nie kochałam. A z tymi co "Kocham" (nie wiem czy to była miłość czy bardziej strasznie ogromne zauroczenie - chyba raczej to drugie) nigdy nie byłam, bo zawsze znalazły się jakieś przeszkody. Oprócz mojego Męża oczywiście. O Niego to bym walczyła z całych sił jakby zaszła potrzeba. Na szczęście nie pojawiła się, więc od początku wiedziałam, że to jest ten jedyny.

Ale wracając do tematu, bo się za bardzo rozpisałam na mój temat.
Myślę, że dziewczyny bardziej przeżywają, są wrażliwsze (choć nie zawsze, bo znam kilku, którzy przy mnie płakali).

To zależy od faceta.. ;P Z reguły jest tak, że to dziewczyna jest wrażliwa i płacze.. Ale znajdą się też faceci, którzy na prawdę kochali, zostali rzuceniu i się rozklejają.. 
A to, jak dziewczyna tnie się przez faceta, to dla mnie głupota.. Rzucił ją? Znaczy że nie był jej wart.. więc jak nie ten, to inny..

Tu masz rację..
Miłość małolat to najczęściej dosyć krótka miłość (zauroczenie) .. a potem jest wielkie rozpaczanie, płacz, podcinanie żył..

ja też nie lubie jak dziewczyna obiecuje złote góry chlopakowi a potem go oszukuje i kłamie że to nie prawda jak ktoś dotrzymuje danej obiecnicy to musi jej dotrzymać a żeby było jeszcze ciekawej ja zawsze dotrzymuje obiecanego słowa-a nie które dziewczyny wogóle nie potrafia dotrzymać obietnicy i taka jest prawda

Ano myślę, że kobiety mają z tym gorszy problem. Chociaż mam jednego natręta z którym nie widzę się od paru lat a ten wciąż mówi że tęskni. Więc też nie jest az taka pewna. Miłość. Każdy inaczj przeżywa. Ja się jak narazie nie chce angażować. Więc moge mówić o tym dość spokojnie. ;]


http://www.youtube.com/watch?v=wNmRdEPyhhs -

To ja mam całkiem inne doświadczenia, moja przyjaciółka również.
Tylko z tą różnicą, że mnie nigdy nie rzucił żaden facet (i tutaj zgadzam się z Rahulem - dziewczyny nie potrafią zaufać, ja taka właśnie jestem), wolałam pierwsza zawsze uciec.
Moją przyjaciółkę dość, że oszukał, rzucił, to za jakieś 2 miesiące zaczął być z jej koleżanką ( a wcześniej mówił, że nie może być z moją friend, bo wyjeżdża), kanalia, nie facet
Była rozpacz.

Ale mam też inny przykład, facet ryczący jak dziecko. Toksyczna miłość, on strasznie zazdrosny i zaborczy. A dodam jeszcze - lat 19 (także wiek nie ma tutaj dla mnie żadnego znaczenia, także nie ma co rozgraniczać na nastolatków i rzekomo ludzi dojrzałych). Płakał, wyzywał od dziwek itp. na różnych portalach, nie dawał spokoju.
Koszmar.


Ja wczoraj zakończyłam definitywnie taki dziwny 6letni związek, bo sama nie wiem jak się do tego ustosunkować.
Nie rozpaczam, taka musiała być kolej rzeczy, nie czuję się od nikogo uzależniona, z nim jest trochę gorzej, ale przeżyje.

Także, uważam, że to jednak faceci są gorsi w przeżywaniu tych rozstań. Proste, kobieta ma tysiąc dwieście przyjaciółek, którym może się wypłakać. A facet przecież nie przyzna się do porażki (bywają wyjątki) i zrobi ze swojej eks najgroszą z najgorszych. Tylko, że tłumi to wszystko w sobie.
Ale są też przypadki, gdy dochodzi do gorszych kroków ze strony mężczyzn.
Poza tym, co by się nie działo i tak potem wychodzi, że kobieta jest silniejsza psychicznie.

Według mnie nie ma reguły. Równie dobrze może bardziej przeżyć to facet jak i babka. Zależy kto został porzucony.

Też mam takiego jednego kolegę. Dziewczyna z nim zerwała i tak się załamał, że zaczął pisać mroczne wiersze. Najgorsze jest to, że on chodzi z tą dziewczyną do jednej klasy i widuje ją codziennie z jej nowym facetem.

No, ale teraz niby ma tam jakąś dziewczynę, więc chyba jest dobrze...

O raany... odświeżę wątek. To nie do końca jest tak, kto bardziej przeżywa. Ja ze swoim ex zerwałam, bo po prostu poczułam, że po fazie ''zauroczenie'' nie nastąpiła faza ''miłość ani przywiązanie'', pojawiła się tylko pustka, a ja coraz częściej miałam ochotę, żeby kolo zostawił mnie w spokoju. Początki były niezłe, wiecie- kwiatki, prezenciki, czekoladki ( z jego strony), ale kiedy pojawiły się problemy dnia codziennego (wiadomo, codziennie kasy nie ma na kwiaty czy prezenciki), pojawiła się zazdrość, pojawiły jakieś wąty dotyczące moich kolegów, dziwne dopytywania... Wreszcie powiedziałam dość i żadne jego żale, płacze czy prośby nie skutkowały. Po prostu zaczęłam się dusić. I teraz wiem, że jeśli te pierwsze zauroczenie mija, a nie pojawia się żadne uczucie, to trzeba wiać...

Może egoistycznie to brzmi z mojej strony, ale ja uważam, że dzięki temu dałam jemu szansę na znalezienie swojej prawdziwej połówki, a sobie szansę na to samo i jeszcze więcej. W końcu nie jest to fajny związek, kiedy zamiast spotkania w weekend wolę poczytać gazetę albo obejrzeć film, prawda?

Mishti napisał:

To co piszesz potwierdza tylko to co ja miałam na myśli pisząc posty wyżej.
WSZYSTKO zależy od sytuacji.
Zresztą - jeśli jest zerwanie.. to wlaśnie jak mówisz - to nie 'ta osoba', więc tym lepiej.

\


Najgorsza jest chyba ta świadomość, że kiedy się zrywa, nie ma płaczu. U mnie była tylko ulga... Wstyd powiedzieć, ale kiedy on wreszcie odszedł z mojego życia, miałam ochotę świętować

Jestem okropna

Moim zdaniem dziewczyna bardziej przeżywa... bynajmniej w moim związku ja przeżywam bardziej bo za każdym razem jak mój chłopak ze mną zrywa to chodze  przymulona i smutna przez cały czas a on to zlewa.. chyba ze faktycznie oni potrafią to bardzo ukrywać

Shona napisał:

Moim zdaniem to po prostu zależy od człowieka, jego charakteru, osobowości. Może być chłopak, który będzie to mocno przeżywał a na drugim nie zrobi to żadnego wrażenia. Podobnie z dziewczynami. Zależy to też o sytuacji, z jakiego powodu rozstanie itd.

No w sumie w pewnym sensie to miałam na myśli mówiąc że ja bardziej przeżywam... bo faceci w większości nie okazują uczuć tak bardzo jak my Nooooo więc uważam nadal że najczęściej przeżywają bardziej dziewczyny bo okazują to że cierpią a faceci to potrafią to zdusić w sobie machnąć ręką i wydaje się że w ogóle nie jest im smutno ^^