Sakina - 2009-04-23 19:21:48

Ania nie może znieść swojego odbicia w lustrze, bo jest za gruba. Maria chciałaby przytyć, ale jedzenie sprawia jej trudność. Obie cierpią na anoreksję - chorobę, która wyniszcza ciało i łamie ducha.

Myślą o jedzeniu obsesyjnie. Nie akceptują swego wyglądu, nawet gdy umierają z wycieńczenia. Kłamią, chowają jedzenie, manipulują bliskimi, by nie jeść. Godzinami ćwiczą, żeby spalić kalorie. Chore na anoreksję czują się grube, nieatrakcyjne, niekochane. I jak powietrza potrzebują akceptacji.

http://img522.imageshack.us/img522/5108/66475999.png

Walka o każdy kęs

Na oddziale diagnostyczno-obserwacyjnym Centralnego Szpitala Klinicznego UM w Łodzi przebywa 7 dziewcząt. Ich dzień zaczyna się o 6.30 od mierzenia i zapisywania wagi. O 8.00 jest śniadanie. Chore siadają przy rozkładanym blacie na korytarzu. Naprzeciwko czuwa pielęgniarka. - Przez cały czas musi być ścisła kontrola. Personel pilnuje, żeby pacjentki jadły, nie wymiotowały i nie ćwiczyły. Na początku najważniejsze jest przywrócenie prawidłowej masy ciała, a często wręcz nauka jedzenia od nowa. Jedzenie to podstawowy lek, dlatego walczymy o każdy kęs. Jednocześnie prowadzona jest psychoterapia, którą staramy się objąć całą rodzinę - mówi dr n. med. Anna Śmiech, asystentka oddziału opiekująca się pacjentkami.


Obsesyjne myśli

W dwuosobowych pokojach jest jasno i przytulnie. Na szafkach i parapetach leżą pluszowe zabawki, kolorowe magazyny, książki, czasem podręczniki szkolne. Wszystkie dziewczyny chcą się leczyć, marzą o powrocie do domu, o normalnym życiu. Ale to nie takie proste, kiedy myśli uparcie krążą wokół jedzenia. Rozmawiają o nim bez przerwy: o tym, jak trudno się przełyka, o tym, że po posiłku ciało pęcznieje i zbiera się na wymioty, i że aż korci, żeby poćwiczyć. Na szpitalnych szafkach nie ma pojemniczków z jogurtami ani słodyczy. Nie ma też lusterek, bo anorektyczki nie lubią swojego odbicia.


Asia: "Odżywiałam się kawą z mlekiem"

Asia ma 21 lat. Po 2 miesiącach leczenia waży 56,7 kg. Jest zdolna, ambitna, inteligentna. - Czytam z trudem - przyznaje. - Ciężko mi się skoncentrować. Do niedawna Asia była wzorową studentką prawa, ale pod koniec pierwszego roku coś zaczęło się psuć. Mieszkała sama, z dala od rodzinnego miasteczka. - Źle to wszystko znosiłam, czułam się osamotniona. Wokół mnie była pustka - mówi. - Ślęczałam po nocach nad książkami, bo chciałam byś najlepsza. Mimo to ciągle byłam z siebie niezadowolona. Dwa miesiące temu, kiedy zgłosiła się do szpitala, ważyła zaledwie 45 kg (przy wzroście 177 cm). Odżywiała się wyłącznie kawą z mlekiem. Była wycieńczona i załamana. Zawaliła letnią sesję. Nigdy nie przejmowałam się swoją wagą - zastanawia się Asia. - Zaczęło się tak niewinnie, od... zdrowej diety. Najpierw wyeliminowałam jasne pieczywo, tłuszcze i cukier. A potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Obsesyjnie myślałam o jedzeniu, liczyłam kalorie, przeczyszczałam się, wywoływałam wymioty i ćwiczyłam, żeby natychmiast spalić każdy posiłek. - Przestałam jeść. Piłam tylko kawę - przyznaje Asia. - Straszliwie marzłam. Nosiłam po kilka par rajstop, skarpet i swetrów, a i tak trzęsłam się z zimna.


http://img258.imageshack.us/img258/3221/59949683.pngPerfekcjonistki

Przy łóżkach zamiast wykresów temperatury są wykresy wagi. Jej wartość wpisuje się codziennie. Dobrze, gdy linia biegnie ku górze. Na wykresie Asi wyraźny przyrost. - Ostatnio odrobinę straciłam, bo przeszłam na program samokontroli. Nie muszę już jeść przy wspólnym stole, wychodzę na przepustki. Jak dojdę do 57 kg, to może wypiszą mnie do domu - wyjaśnia dziewczyna. Na jej chudej, bladej twarzy widać ledwie cień radości. Minie jeszcze sporo czasu, zanim znów zacznie cieszyć się życiem. Na razie... Asia nie może znieść swojego widoku w lustrze. - Czuję się gruba. Po każdym posiłku mam wrażenie, że moje ciało puchnie. Dręczy mnie sumienie, że jem. Kiedy nic nie jadłam, podobałam się sobie. Cieszyło mnie, że panuję nad swoją wagą. Potem myślenie o jedzeniu wyparło wszystko. Asia pokazuje swój zeszyt z notatkami: drobne, idealnie równe pismo, bez jednego skreślenia. Gdyby coś poprawiła, nie mogłaby się uczyć, tłumaczy. Jest perfekcjonistką - jak większość dziewczyn chorujących na anoreksję. Źle znosi krytykę, wszystko bierze do siebie, analizuje, przeżywa. - To mi przeszkadza w życiu - przyznaje. - Psycholog mówi, że muszę sobie dać więcej luzu.


Maria: "Przestaję jeść, kiedy życie mnie przerasta"

Maria jest najstarsza na oddziale (ma 27 lat) i najbardziej "doświadczona". Trafiła tu już czwarty raz.- Tym razem musi mi się udać - przekonuje. - Mam dla kogo żyć. Maria ma trzymiesięcznego synka. Końcówkę ciąży spędziła w szpitalu, bo od 6. miesiąca nie mogła jeść. Dziecko urodziło się zdrowe, choć o miesiąc za wcześnie. - Wybrałam nieodpowiedniego mężczyznę - wyznaje Maria. - Kiedy się z nim rozstałam, zaczął mnie prześladować. Groził, że zrobi mi krzywdę. Bałam się wychodzić z domu i z tego wszystkiego znów wpadłam w chorobę. Z nerwów nie mogłam przełykać. Kiedy Krzyś skończył trzy miesiące, postanowiłam się leczyć. Teraz już nie przerwę terapii - dodaje. Maria cierpi na anoreksję od 11 lat. Pierwszy raz znalazła się w szpitalu dopiero po sześciu latach choroby. Jej rodzice nie zauważali problemu i nadal go nie widzą. - Nie rozumieją, że to jest choroba. Uważają, że powinnam sama sobie z tym poradzić. - Przestaję jeść, kiedy pojawiają się kłopoty - mówi Maria. - Ważyłam 37 kg i uważałam, że jestem brzydka. Ćwiczyłam więc jak szalona - po 1000 brzuszków dziennie - żeby mieć jędrne ciało. Dzień bez ćwiczeń to był dzień stracony. Z roku na rok było coraz gorzej. Ledwo skończyłam liceum. Na studia już nie poszłam. Byłam w depresji. Wyjdę, gdy osiągnę 47. Ale wiem, że to będzie dopiero początek moich zmagań. Prawdziwa walka czeka mnie tam, na zewnątrz.



Źródło